środa, 11 stycznia 2012

Odwaga?


Pokój pachniał rzygami, seksem i alkoholem.
Ta dziwka jest tutaj, wiem to. Wyczuwam jej ego, jej perfumy, jej obecnosc.
Wyczułbym na kilometr, a jest tutaj w tym samym mieszkaniu co ja. 
I wiem, że chce jej, tylko jej, nikogo innego. A ta kurwa pewnie aktualnie pieprzy się, albo obciaga jakiemus idiocie z inteligencją równą kwiatkowi w doniczce. 
I już mam w głowie zapisane wszystko co chiałbym jej powiedziec. Wszystko z uwzględnieniem przecinków i przerw na oddech.
Mam w głowie z jaką intonacją powiedziec każde słowo. Jak zimaginowac to co czuję do niej. Jak uczuciowo przekazac wszystko, wszystko to co powinienem przekazac jej już dawno, kurwa dawno temu.
I boje się. Nie potrafię znalezc pierdolonej odwagi. Boję się - odrzucenia. To najgorsze uczucie ze wszystkich mi znanych. Jest całkowiecie w zestawieniu ponad nienawiscia, strachem i zazdroscia. 
Moje ego nie wytrzymałoby odrzucenia, moj swiatopoglad nie sprostałby odrzuceniu, moje serce, jego marne resztki przestałyby pompowac krew. To bylby koniec, armagedon, apogeum kleski. 
Kto kiedys powiedzial, że lepiej sprobowac i żałowac niż nie sprobowac i żałowac jeszcze bardziej był najwiekszym debilem na swiecie. 
Jesli nie sprobujesz, pozostawiasz miejsce na mżonki, watpliwosci i nadzieje. 
A to wlasnie nadzieja utrzymuje nas przy zyciu.
Ci ludzie tutaj, dookoła mnie - są zatraceni w swoim świecie, nafaszerowani extasy, mefedronem, opium, kokainą i alkoholem. Bawią się, jakby jutra miało nie byc. Dziwki, biznesmeni, idioci, lesbijki i sporadycznie kobiety z klasą. Bawią się razem - wszyscy. W tym momencie nieistotne kto jaki ma status społeczny, kto jak się nazywa, ile ma na koncie i jak wygląda.  Substancje przyjmowane przez nich wyzwalają prymitywne instynkty, zostałem już zaczepiony przez conajmniej tuzin kobiet. Gdyby nie misja, która dziś przedłożyłem  ponad wszystko już pewnie spijałbym tequile z pępką którejś z nich albo wciągał kokainę z jej sztucznych cycków. Ukoronowaniem imprezy byłaby pewnie soczysta luksusowa orgia w sypialni z ogromnym łóżkiem, ale nie dziś. Odrzuc pokusy, wiesz co masz zrobic.
Wiem, jestem zatracony w swoim świecie, szukając jej - powodu wytwarzania endorfin w moim ciele, najlepszego znanego mi narkotyku. 

Alkohol Dodaje odwagi, jestem tutaj, ona jest tutaj, nasze mysli, spojrzenia słowa są tylko tu i teraz.
Jest, ona, pierdolony kurwa ideał, obnosi się z tym jakby była miss world. Ale jara mnie to, i to jest najgorsze. Inteligencją - uosobienie mnie, ideał, ideał, ideał. Blondynka z idealnymi nogami, zabójczym uscmiechem i cietymi ripostami w zanadrzu. 
Tak bede tym idiotą żywcem wyjętym z serialowego tasiemca i powiem jej to, to co chciałem jej powiedziec juz od pierwszego spotkania.
Jest, na przeciwko mnie, słucha mnie, chłonie każde słowo jak gąbka. patrzę w jej oczy, zahipnotyzowany ja, zahipnotyzowana ona. Kocham. To źle, ale kocham, nic na to nie poradze, mam uczucia, jednak je kurwa mam skoro wiem, że ją kocham. Calujemy się, jestem w niebie, na olimpie, spijam ambrojzę z jej ust do ostaniej kropli, swiat jest moj , w zyciu nie czułem sie tak dobrze. Chwila przerwy, oczy swieca sie jej jak najjasniejsze gwiazdy w ciemnosciach. 
Ona chce cos powiedziec, czekam na te słowa, no mów, mów - juz kurwa mów to co chcesz powiedziec, nie wytrzymam ani sekundy dłuzej.
Zaczęła " To co powiedziales mi dzis, powiedz mi na trzeźwo, jutro, lub kiedykowliek i będę juz tylko twoja. Zawsze. "
Nie jestem tego pewien. Może tylko mnie zbywa, sądzac, że rano nie bede o niczym pamietał. Dlaczego tak ciężko czyta się z jej ust ? Dobrze mnie zna, ja nigdy nie mówię takich słów, ukrywam je, skrywam emocje, nie, ja przecież nie mam uczuc. Jestem jak manekin. Podobno. Może bierze to na żarty albo, kurwa, może mówi to szczerze. Nie wiem już nic. Odchodze, mysle. Jestem w dupie, w wielkim czarnym kanionie. Na trzezwo nie znajde odwagi by to powiedziec, wiem to. Nie jestem pewien. Alkohol dodaje odwagi, to za trudne bez niego. Nie dam rady. I nic tego nie zmieni, bede zyl mżonkami. I bede żalował, moze i do konca zycia. Ale nie wydusze tego z siebie na trzezwo, nadal boje sie odrzucenia. Mam ochote jebnac głową w sciane. 
Jestem idiotą i moze popelniam najwiekszy blad w swoim zyciu. Ale wole zyc po swojemu, panując nad wszystkimi emocjami i kontrolowac kazdy odruch i gest. Nie pozwole jej panowac nad moim życiem, zdecydowanie. I mogę życ dalej, po swojemu. Korzystac z uciech świata do woli. Krół życia. Będę nim.
I zawsze będe miec nadzieję, że może jednak mówiła to szczerze. I, że może kiedyś.

1 komentarz:

  1. Interesujący opis uczuc bohatera. Ciekawy styl, wciąga. Ewidentnie widac też inspirację Bukowskim.

    OdpowiedzUsuń